W świecie, który ciągle podnosi poprzeczkę, łatwo poczuć się niewystarczającym. Media pokazują nam ludzi z idealnymi ciałami, perfekcyjnymi rodzinami, uporządkowanymi życiorysami. Nawet w przestrzeni duchowej – kiedy patrzymy na żywoty świętych – możemy poczuć, że jesteśmy „zbyt słabi”, by być blisko Boga.
Ale Bóg działa zupełnie inaczej niż świat.
On nie kocha nas za wyniki, osiągnięcia i duchowe sukcesy. On kocha nas pomimo słabości, a czasem właśnie przez te słabości przychodzi najbliżej.
Biblia pełna niedoskonałych ludzi
Popatrz na tych, których Bóg wybierał:
– Mojżesz miał trudności z mówieniem, a mimo to został wybrany do przemawiania przed faraonem.
– Dawid był najmłodszy, niedoceniany, a mimo to został królem i nazwany „człowiekiem według serca Bożego”.
– Piotr zaparł się Jezusa, ale to jemu powierzono Kościół.
– Paweł był prześladowcą chrześcijan, ale stał się Apostołem Narodów.
Bóg nie szuka idealnych ludzi, ale serc otwartych, gotowych na przemianę. Serc, które potrafią powiedzieć: „Panie, nie jestem godzien, ale jeśli chcesz – działaj we mnie”.
Jesteś wystarczający – tu i teraz
Wielu ludzi ma w sobie przekonanie: „Muszę się najpierw zmienić, poprawić, ogarnąć duchowo – dopiero wtedy mogę przyjść do Boga”. Ale to nie tak działa. To tak, jakby ktoś chciał wyzdrowieć przed wizytą u lekarza.
To właśnie do Boga przychodzimy z naszym bałaganem. To Jemu przynosimy swoje zranienia, uzależnienia, lęki, słabości i pytania. On nie czeka aż się ogarniesz. On chce być z Tobą teraz – w tym stanie, w którym jesteś.
Nie musisz czekać na lepszy moment. On już dziś mówi:
„Przyjdź do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Ewangelia według Mateusza, rozdział jedenasty, werset dwudziesty ósmy).
Miłość, która nie stawia warunków
Miłość Boża to miłość bezwarunkowa. Nie da się jej zasłużyć – bo ona już została Ci dana. Nie da się jej zapracować – bo ona jest darem, a nie zapłatą.
To rewolucyjne. Świat każe nam zdobywać, zasługiwać, konkurować. Bóg mówi: „Ja cię kocham. Zawsze. Bez względu na to, co czujesz o sobie.”
I właśnie ta miłość przemienia. Nie strach, nie poczucie winy, nie presja. Ale świadomość, że jestem kochany, nawet gdy zawalam. Że mogę wrócić. Że jestem mile widziany – nawet ze swoim nieidealnym sercem.
Duchowy perfekcjonizm – pułapka wielu
Wielu wierzących wpada w duchowy perfekcjonizm. Modlą się, ale czują, że to za mało. Spowiadają się, ale wracają z poczuciem, że znów nie spełniają oczekiwań. Tęsknią za Bogiem, ale wstydzą się swojego życia.
Jeśli też tak masz – wiedz, że Bóg zna Twoje serce lepiej niż Ty sam. On wie, kiedy walczysz. Wie, ile Cię kosztuje każdy mały krok. I nie oczekuje ideału – oczekuje prawdy.
Bóg wybiera niedoskonałych – bo tylko tacy są
Gdyby Bóg miał czekać na ludzi bez grzechu i słabości, nie miałby z kim współpracować. Wszyscy jesteśmy w procesie. Wszyscy mamy coś, co trzeba leczyć. Ale właśnie to czyni nas realnymi uczniami Jezusa.
Bo być Jego uczniem, to nie być doskonałym. To być gotowym, by iść za Nim – krok po kroku.
Modlitwa dla tych, którzy czują się „niewystarczający”
Panie Jezu, przychodzę do Ciebie taki, jaki jestem.
Nie mam w sobie doskonałości, czasem nawet nie mam siły.
Ale mam w sobie pragnienie – by być bliżej Ciebie.
Dziękuję, że mnie nie odrzucasz.
Dziękuję, że kochasz mnie, zanim cokolwiek zrobię.
Ulecz moje serce z lęku, z poczucia winy, z presji.
Naucz mnie odpoczywać w Twojej łasce.
Prowadź mnie – nawet jeśli idę powoli.
Bo wiem, że jesteś Bogiem, który nie rezygnuje.
Amen.

Komentarze
Prześlij komentarz