Cisza też jest modlitwą



Cisza też jest modlitwą

W świecie pełnym hałasu i pośpiechu coraz trudniej usłyszeć siebie. A co dopiero Boga. Mamy wrażenie, że modlitwa to lista słów, które musimy wypowiedzieć. Że jeśli nie mówimy – to nie modlimy się. Ale to nieprawda. Cisza, ta prawdziwa i głęboka, potrafi stać się modlitwą. I to jedną z najczystszych.

Milczenie, które nie jest pustką

Z pozoru cisza może wydawać się brakiem – słów, dźwięków, działania. Ale w rzeczywistości może być obecnością. Cichą, ale intensywną obecnością Boga. To właśnie w ciszy wiele dusz słyszy Go najgłośniej.

Pomyśl: kiedy jesteś z kimś bardzo bliskim, nie musisz nic mówić. Sama obecność wystarczy. I tak samo jest z Bogiem. On nie oczekuje od nas wyuczonych formułek czy idealnie ułożonych zdań. On chce być z nami – także w milczeniu.

„Milczenie jest modlitwą, jeśli serce jest otwarte.”
– święty Augustyn

Biblia i cisza – więcej niż myślisz

Choć Pismo Święte pełne jest słów, znajdziemy w nim wiele momentów, w których Bóg działa właśnie w ciszy.

W Pierwszej Księdze Królewskiej prorok Eliasz doświadcza obecności Boga nie w wichrze, trzęsieniu ziemi ani ogniu, ale – jak mówi Biblia – w „szmerze łagodnego powiewu”.

„Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz Pan nie był w ogniu. A po ogniu – szmer łagodnego powiewu.”
Pierwsza Księga Królewska, rozdział dziewiętnasty, werset dwunasty

To w tym cichym szmerze Eliasz rozpoznaje Boga. To znaczy, że i my możemy.

Dlaczego boimy się ciszy?

Niektórzy uciekają od ciszy, bo boją się tego, co w niej usłyszą. Zostając sam na sam ze sobą, nie ma już ucieczki przed własnymi myślami, lękami, wątpliwościami. Ale to właśnie wtedy może dojść do uzdrowienia.

Cisza to przestrzeń, w której zaczynamy zauważać to, co naprawdę w nas żyje. Czasem jest to ból, czasem wdzięczność, czasem pytanie bez odpowiedzi. Ale wszystko to możemy oddać Bogu – nawet jeśli nie wypowiemy tego na głos.

Modlitwa bez słów

Modlitwa nie musi mieć formy rozmowy. Może być trwaniem. Wpatrywaniem się w krzyż. Siedzeniem w ciszy z zamkniętymi oczami. Szeptem serca, który tylko Bóg słyszy.

Wielu świętych mówiło o modlitwie kontemplacyjnej – czyli właśnie takiej, która nie opiera się na słowach, ale na obecności. Święta Teresa z Ávili, święty Jan od Krzyża czy święty Ignacy Loyola odkrywali w ciszy prawdziwe spotkanie z Bogiem.

Nie trzeba być zakonnikiem ani mistykiem. Wystarczy kilka minut dziennie. Zamiast szukać kolejnych słów, usiądź w ciszy i powiedz w sercu: „Jestem, Boże. Ty też jesteś.”

Jak modlić się ciszą? Prosto:

  1. Zatrzymaj się.
    Usiądź wygodnie, wyłącz telefon, zamknij oczy.

  2. Oddychaj głęboko.
    Nie musisz nic mówić. Skup się na obecności – swojej i Boga.

  3. Nie oceniaj.
    Jeśli przychodzą myśli – nie walcz z nimi. Przepuść je dalej, jak chmurki na niebie.

  4. Zakończ wdzięcznością.
    Po chwili ciszy możesz powiedzieć jedno zdanie: „Dziękuję, że jesteś.”

To wszystko. Tyle wystarczy.

Cisza zbliża, bo w niej jesteśmy prawdziwi

Bóg nie oczekuje od nas wielkich słów. On zna nasze serca. Czasem modlitwa „Zdrowaś Maryjo” wypowiedziana z zamyśleniem znaczy więcej niż godzina bezmyślnego mówienia. A czasem kilka minut ciszy może przynieść więcej pokoju niż cała liturgia.

Zachęcam Cię – spróbuj dziś modlić się ciszą. Bez planu, bez pośpiechu. Po prostu bądź. Bóg już tam jest.


🙏 Zatrzymaj się. Oddychaj. On Cię słyszy – nawet, gdy milczysz.


Komentarze