Przypowieść o człowieku, który szukał Boga... i przechodził obok Niego codziennie


 Czasem wydaje się nam, że żeby znaleźć Boga, trzeba wyruszyć w wielką podróż, odmienić całe życie, wejść na duchowe szczyty albo zamknąć się w ciszy klasztoru. A On... może właśnie czeka tuż obok. Niewidoczny, cichy, ale obecny. Dziś chcę opowiedzieć Ci pewną historię — prostą, ale mocną. Przypowieść, która przyszła do mnie podczas modlitwy i została we mnie na długo.

Przypowieść:

Był sobie człowiek, który przez całe życie szukał Boga. Od młodości pragnął Go poznać, zrozumieć, poczuć Jego obecność. Czytał mądre książki, słuchał nauczycieli, odwiedzał święte miejsca. Jeździł po świecie, by znaleźć ślady Boga — w górach Tybetu, w kapliczkach południowych Włoch, w ciszy pustyni.

Ale za każdym razem wracał z pustką.

Z każdym rokiem jego serce wypełniało się smutkiem. „Dlaczego Bóg się przede mną ukrywa?” — pytał. „Czego jeszcze ode mnie chce?”

Zrezygnowany, wrócił do swojej małej miejscowości. Wynajął pokój nad sklepem, znalazł prostą pracę w bibliotece. Rano pił kawę w tym samym miejscu, po południu pomagał sąsiadce, wieczorami spacerował tymi samymi ulicami.

Mijały lata.

Pewnego dnia, gdy już był stary i schorowany, usiadł w ławce w parku i zapytał raz jeszcze:
„Boże... gdzie Ty byłeś?”

I wtedy usłyszał cichy głos, delikatny jak szept:

„Byłem przy Tobie, gdy oddałeś ostatni koc bezdomnemu. Gdy przytuliłeś sąsiada po pogrzebie jego żony. Gdy zatrzymałeś się, by wysłuchać tej starszej pani w sklepie. Byłem tam — w tych chwilach czułości, prostoty i dobra. Ale Ty szukałeś Mnie w gromach, cudach i znakach. Przeszedłeś obok Mnie... każdego dnia.”


Ta przypowieść mówi mi jedno — że czasem tak bardzo chcemy „wielkiego” spotkania z Bogiem, że nie zauważamy Tego, który jest w małym. W uśmiechu dziecka. W przebaczeniu. W oddechu. W drugim człowieku. W ciszy poranka. W kubku herbaty podanym z serca.

Szukamy Boga daleko, a On często przychodzi najbliżej jak się da.

Czy może być tak, że i Ty — i ja — mijamy Go codziennie, bo spodziewamy się czegoś „bardziej duchowego”? A przecież Bóg stał się człowiekiem. Zwykłym. Jednym z nas.


Słowo z Pisma Świętego:

„Zaprawdę, powiadam wam: wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.”
(Ewangelia według świętego Mateusza, rozdział dwudziesty piąty, werset czterdziesty)


Modlitwa:

Panie, naucz mnie Cię rozpoznawać.

Nie tylko w modlitwie, ale i w drugim człowieku.

W prostych gestach, w codziennych sprawach, w milczeniu.

Nie pozwól mi przejść obok Ciebie.

Daj mi serce czujne. Oczy widzące.

Uczyń mnie człowiekiem miłości.

Amen.


Jeśli dotarło to dziś do Twojego serca — napisz w komentarzu: „Chcę widzieć Boga”.

Zatrzymaj się na chwilę. Może On właśnie teraz przechodzi obok...

Komentarze